Szukaj
Close this search box.

Truskawkowe pole Zakopianka Kraków

Truskawkowe pole Zakopianka Kraków

Truskawkowe pole Zakopianka Kraków – wisienka na torcie smogu

Sezon truskawkowy zmierza już ku końcowi. Szczęśliwi Ci, co nasycili się ich smakiem i nieznanym pochodzeniem. Gorzej mają tacy, jak my, co stracili na nie apetyt. Od czasu kiedy przestałam uprawiać przydomowy ogródek, i życie zniosło mnie na mieliznę miasta, zdrowa żywność nabrała kompletnie innego znaczenia i wysiłku. Trud jej zdobycia polega głównie na odwiedzaniu eko-sklepów, albo pytaniu znajomych mieszkających na wsi, czy nie mają czegoś do sprzedania. W tym roku nie pytałam o truskawki, bo najzwyczajniej w świcie chęć na nie minęła mi w chwili, kiedy spojrzałam na wielkie truskawkowe pole, rozciągnięte niczym gigantyczny piracki maszt na wietrze, na trasie Zakopianka Kraków (droga krajowa nr 7).

Pierwsza myśl

To chyba jakiś niesmaczny żart? Kto tu będzie kupował truskawki? Ale zdaje się, że interes kwitnie, a chętnych na toksik owoce nie brakuje. Być może zaopatrują się tu tylko hurtownicy, rozprowadzający towar po krakowskich bazarach? A może są i nawet detaliści, Ci mniej wybredni, nieświadomi zagrożenia. Nawet nie pytałam, bo i po co.

W każdym razie my lekcję wiedzy odrobiłyśmy i takich owoców nie polecamy, a nawet przestrzegamy przed ich spożyciem. Wystarczy zapoznać się z paroma raportami, informującymi o zanieczyszczeniach komunikacyjnych, by wiedzieć, czym kosztowanie tego owocu może kosztować.

Truskawki Zakopianka Kraków
Truskawki Zakopianka Kraków

Jak okiem sięgnąć truskawkowe pole Zakopianka Kraków

Zakopiańskie truskawki ulokowane są w niedalekiej odległości od samej drogi (krajowej nr 7 – DK7), co widać na zdjęciach. Rozciągają się sporym pasmem, na czarnej foli ogrodniczej w słonecznej spalin dolinie, niczym wypasiona jaszczura na kamieniu. Niczego im nie brakuje w tej transportowej krainie. Mają stały, nieustający nawet nocą, dostęp do metali ciężkich i pyłów drogowych, wydobywających się z opon i okładzin hamulców. Stąd ciepło im tam niemal o każdej porze roku. Czasem spłynie na nie jakiś kwaśny deszcz z nad miasta, i przyniesie Si-arczyste orzeźwienie. Od taka truskawkowa wegetacja. Niemniej w tej chwili z nieba leje się skwar, a z asfaltu wydobywa żar, nic tylko czerwienić się ze wstydu środowiskowej degradacji. Ale tego truskawkowego zażenowania nie widać wśród kupujących. Czy to zasługa mamony, czy zorzy industrialnego smogu, który spowija miasto i nie tylko odbiera zdrowie, ale jak widać zdrowe zmysły też.

Trochę faktów w temacie zanieczyszczenia

Spaliny samochodowe dają nam potwory zastrzyk skażenia środowiska. Szacuje się, że pojazdy samochodowe obciążają go około 15 tys. związków chemicznych, i mowa tu o krajach europejskich. Wśród tuzów trucicieli znajduje się dwutlenek węgla, tlenek azotu, tlenek węgla, dwutlenki siarki, podtlenek azotu, niemetanowe lotne związki organiczne, metan, czy ołów.

Oczywiście stężenie poszczególnych substancji jest różne, w zależności od lokalizacji. I tak na przykład w okolicach tuneli, wielopoziomowych parkingów, czy w okolicach stacji benzynowych poziom stężenia jest od 4 do 40 razy wyższy niż średnia dla całego obszaru miejskiego. A nie trzeba dodawać, że zakopianka naszpikowana jest stacjami benzynowymi, salonami i komisami samochodowymi, jak pacjent u mistrza akupunktury. Tu pozwolę sobie na małą dygresję, otóż w Londynie przeprowadzono pewien eksperyment, w który zaangażowano kierowcę i rowerzystę. Obaj mieli do pokonania ten sam odcinek drogi. Po przejechaniu określonego dystansu został zbadany u nich m.in poziom tlenku węgla we krwi. I okazało się, że kierowca miał go więcej niż rowerzysta. Konkluzja z tego badania jest taka, że stężenie niektórych szkodliwych substancji jest wyższe w samochodzie niż w toczniu. Dlatego drogi czytelniku, jeśli możesz do pracy dojechać rowerem zamiast autem, zrób to dla własnego dobra.

Zakopianka Kraków
Zakopianka Kraków

Jedziemy dalej transportem drogowym

Nie trzeba być geniuszem, by wydedukować, że najbardziej narażone na zanieczyszczenia transportowe/ motoryzacyjne są obszary położone wzdłuż szlaków komunikacyjnych. I tu właśnie roztacza się nasze truskawkowe pole Zakopianka Kraków. Przygotowana pod nimi gleba od lat kumulowała ołów i inne metale ciężkie, by teraz tak dorodnie owocowały. W czytanych przeze mnie raportach operuje się danymi, mówiącymi o emisji ołowiu z samochodów, na poziomie nawet do 500 tys. ton rocznie.

Wśród protagonistów truskawkowego pola, choć liczę że nie będzie ich wielu, może pojawić się argument, że przecież mamy benzynę bezołowiową! To prawda, mamy, i dlatego skażenie emisją tego metalu jest mniejsze, ale nie znika jak królik w kapeluszu iluzjonisty. Co zresztą dobitnie potwierdzają badania. Mimo wycofania benzyny zawierającej ołów, rośliny rosnące wzdłuż szlaków komunikacyjnych wciąż go zawierają najwięcej. A w konkursie o najwyższy poziom ołowiu stanęły w szranki razem z roślinami z obszarów przemysłowych i wiejskich. Ziemniaczane bulwy zostały poddane podobnym testom i potwierdziły ten sam stan rzeczy.

Zanieczyszczenia samochodowe rozchodzą się po okolicy kręgami, co może przypominać zjawisko kamienia rzuconego w wodę. Najmocniejsza fala skażenia znajduje się najbliżej jezdni, a później jej natężenie maleje w miarę powiększania dystansu. Takim krytycznym promieniem jest 25m, ale gleby bywają skażone nawet do 500m od drogi. I trzeba mieć na uwadze, że zanieczyszczenie to nie tylko spaliny, ale również pyły opadowe, smary oleje i wszelakiej maści substancje, służące do utrzymania dróg zimą.

Taki dylemat: autostradowa uprawa, czy miejski ogródek?

Czułabym dyskomfort obiektywnego podejścia do tematu, gdybym na zakończenie nie wspomniała o autostradach. Pewnie każdy, kto porusza się tym szlakiem komunikacyjnym, nie raz widział wielkie pola uprawne wzdłuż jezdni. Po przeczytaniu tego artykułu w głowie może kotłować się myśl, że przecież co przy drodze, to musi być zatrute?

Nic bardziej mylnego. Wbrew pozorom, rośliny rosnące przy autostradach wcale nie wypadają słabo w statystykach. Ratuje je fakt, że autostrady maja stały, równomierny rytm życia. Korki raczej nie należą do repertuaru drogowego, a i partytura jazdy jest w tempie prestissimo. Inaczej rzecz się ma w okolicach dużych aglomeracji, gdzie np. zakopianka stoi na odcinku paru kilometrów w stronę Krakowa. A centrum? Tam w godzinach szczytu można zaliczyć nawet parogodzinny paraliż. I właśnie w tym stanie spoczynku kierowcy, przy pracującym silniku, czasza naszego krakowskiego smogu sobie radośnie puchnie. Uszlachetnia się przeróżnymi pierwiastkami z tablicy Mendelejewa. Powietrze wchodzi w akcje i reakcje z deszczem i światłem, a rośliny w ogródkach emerytów, na dachach i balkonach hipsterów, nabierają kolorytu miasta. Smacznie. Nieprawdaż?

Zakopianka truskawkowe pole
Zakopianka truskawkowe pole

Kupujmy świadomie, jedzmy zdrowo. Całe szczęście truskawkowy sezon na mecie.

Autor: Dorota Hojda (Dseo) https://dseo.pl

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.