Glukozowa rewolucja Jessie zasady, które możesz wdrożyć bez większego wysiłku
Nazwiska autorki książki „Glukozowa rewolucja” Jessie Inchauspe nawet nie próbuję wymówić poprawnie 🙂
Książka przyszła do mnie zupełnie niespodziewanie. Właśnie siedziałam na fotelu ginekologicznym i miło gawędziłam z Panią doktor o pozycjach, godnych uwagi. I tym sposobem dotarłyśmy do pozycji kulinarnych, a może nawet naukowych. Zostawiam tutaj znak zapytania (?), bo nie jestem pewna czy to rzeczywiście lektura naukowa. Z pewnością opiera się na imponującej naukowej bibliografii, licznych doświadczeniach, a także eksperymentach własnych i nie tylko. Autorka nie jest profesorem Sorbony czy innej uczelni i w związku z tym nie jestem pewna czy może zajmować „regał literatury naukowej”.
Z tego, co wiem, to Jessie Inchauspe jest naukowcem, który prowadzi własne badania na sobie, zbiera badania od innych i podaje fakty w przystępnej formie. Za co jestem jej niezwykle wdzięczna. Nie każdy potrafi przełamać klątwę wiedzy czy porzucić własne ego na czas pisania książki po to, by wyłożyć skomplikowane tematy w prosty sposób.
Glukozowa rewolucja opinie usłyszane po raz pierwszy
Po raz pierwszy o tej książce usłyszałam w podcaście mojej ulubionej Asi Wojsiad. Asia zaprosiła do swojego programu gościa, który zajmuje się dietetyką. Pamiętam, że audycja była o cukrze (jak znajdę ten odcinek, to załączę go do artykułu). Słuchowisko świetne jak zwykle. Mięsiste, bogate w wiedzę i jędrne fakty, ale też z luźnym podejściem do tematów trudnych, zwłaszcza dla tych, którzy nauką nie żyją na co dzień. O Asi mogłabym pisać i pisać, ale ona robi to zdecydowanie lepiej. Asia Wojsiad jest autorką fantastycznej książki „Tak działa mózg. Jak mądrze zadbać o jego funkcjonowanie”.
Wracając do podcastu i glukozowej rewolucji, to podczas słuchania odniosłam wrażenie, że zarówno Asia, jak i jej gość są sceptyczni, a może nawet negatywnie nastawieni do rewelacji publikowanych przez Jessie. Od razu przejęłam ich stronę na boisku wiedzy i cieszyłam się, ilekroć wkopali gola Jessie, która swoimi badaniami próbowała obalić przyjęte dogmaty dietetyczne. Strzałem ostatecznej porażki Jessie, była propozycja zjedzenia banana z masłem orzechowym dla wypłaszczenia krzywej cukrowej? Serio? Ja bym tego dobrowolnie nie zjadła. Totalnie nie moja fantazja smaków.
No… pomyślałam sobie, Asia i ten gość muszą mieć rację w tych sprawach. A ta przedziwna popularność autorki książki Glukozowej Rewolucji jest z pewnością dziełem szatańskich działań marketingowych. Może jakiegoś wirala, płatnych reklam, czy cholera wie czego. Nie mieściło mi się w głowie (na tamten czas), że: nadwaga, choroby i całe to zło to, niekoniecznie wynik przekraczania bilansu kalorycznego, a być może problemu z glukozą. Co?
Asia Wojsiad jest dla mnie autorytetem w sprawach neurobiologii i jeśli ma obiekcje, to zapewne są uzasadnione. Tym bardziej zaproszony gość, który „siedzi w dietetyce”. Ich wspólna rozmowa zapaliła we mnie lampkę sceptyka. Dotychczas wydawało mi się logiczne, że chorujemy i tyjemy, bo obżeramy się i mamy deficyt aktywności fizycznej. Jemy byle jak, byle gdzie, i byle co. Jemy niezależnie czy jesteśmy głodni, czy nie, jemy, jemy…nie słuchając ciała.
Innych argumentów nie przyjmowałam do wiadomości…
Rozmowy gabinetowe o Jessie Inchauspe ciąg dalszy
A tu taki suspens podczas wizyty ginekologicznej. Doktor Marta mówi – proszę sobie przeczytać Glukozową Rewolucję – świetna książka, ciekawe spojrzenie na sposób odżywiania się, a do tego fajne tipy i przepisy. Od razu przyszedł mi do głowy ten banan, ale pomyślałam sobie, skoro ją tak rekomenduje, to czemu nie. Może warto tam zajrzeć i skonfrontować z tym, co usłyszałam.
I to tyle jak chodzi o konsultacje medyczno – literackie. Kolejny termin, zapłata za wizytę i podróż do domu z podcastem w uszach.
Glukozowa rewolucja po raz trzeci – czyżby do trzech razy sztuka
Ostatnio Donata robiła sesję wizerunkową, podczas której jedna z „modelek” zarekomendowała tę lekturę. Przypadek? Jestem zwolenniczką teorii, że nic nie dzieje się przez przypadek i bez powodu. Nieraz przekonałam się, że Wszechświat kontroluje istotnymi dla mnie sprawami i nie na darmo 3 lub 4 osoby próbują mi coś przekazać – to znak, że nie mogę tego ignorować. A zatem upolowałam e-booka w jednej z ulubionych księgarni i wypatroszyłam go w ciągu paru dni.
Po lekturze mogę powiedzieć, że ten banan z masłem orzechowym wcale nie brzmi tak demonicznie, jak mi się początkowo zdawało. Z banana chętnie zrezygnuję – bo nie należy do moich ulubionych, a masło orzechowe ze smakiem „wciągnę”, ale na słono z marchewką.
Autorka książki do mnie przemówiła, podobnie jak do tysięcy innych osób. Nie rozumiem, dlaczego została poddana tak mocnej krytyce. I pewnie nie pojmę tego, z prostej przyczyny – nie jestem biochemikiem, dietetykiem ani naukowcem. Jestem zwykłym czytelnikiem, odbiorcą z nadwagą. Do którego zbędne kilogramy przylgnęły, jak kocia przybłęda i zostały. Jedno jest pewne, zyskałam inną optykę na jedzenie. Zamierzam tę nową wizję poddać testowi na sobie. Chcę sprawdzić, jak będę się czuła po wprowadzeniu paru prostych reguł i jak one na mnie wpłyną (ciało i samopoczucie). To nic trudnego 🙂
O czym jest Glukozowa Rewolucja Jessie Inchauspe
To opowieść dziewczyny/ kobiety, która jest dociekliwa i ma w sobie dużo z prawdziwego naukowca. Bo tak go sobie wyobrażam. Czyli kogoś, kto testuje, zapisuje wyniki, poddaje je analizie i konfrontacji z dostępną wiedzą na ten temat. To książka, która nie nudzi. Nie skłamię, pisząc, że jest to pierwsza lektura o diecie, którą nie byłam zmęczona, wręcz przeciwnie, zaciekawiona.
Jessie skupia się na glukozie, opowiada czym jest i jak na nas wpływa. Pisze o niej przez pryzmat własnych doświadczeń, ale też doświadczeń innych, którzy chętnie się z nią dzielą swoimi obserwacjami. Zgromadziła całkiem pokaźne grono obserwujących na Instagramie – jej konto Glucose Goddess. Z książki Glukozowa Rewolucja dowiedziałam się wiele. Przede wszystkim przybliżyła mi procesy zachodzące w moim ciele, podczas jedzenia i po nim. Autorka opowiada o tych mechanizmach, używając świetnych porównań, tak że laik łapie wszystko w lot.
Co jeszcze Glukozowa Bogini serwuje nam w swojej książce Glukozowa rewolucja?
Bez pardonu krytykuje współczesny konsumpcjonizm i niezdrowe śmieciowe produkty, które bezrefleksyjnie kupujemy ufając reklamom. Podpowiada, na co warto zwrócić uwagę, czytając etykiety kupowanych produktów, i jak nie dać się zwieść marketingowej papce i dezinformacji. Co jeszcze? Przytacza ciekawe badania naukowe. Mnie zainteresowały te, które dotyczyły kolejności spożywanych posiłków i ich częstotliwości.
Opowiada też o produktach zawierających błonnik, białko, cukier i tłuszcze (które najlepiej włączyć do diety, a które wykluczyć). I tu Eureka!!! – przynajmniej dla mnie. Cukier – to cukier – i nieważne czy to miód czy cukiernica. Nie wiedzieć czemu zawsze wydawało mi się, że jeden jest lepszy od drugiego.
Nie chcę pisać zbyt wiele, bo najlepiej, jak przeczytasz i wyciągniesz wnioski samodzielnie. Nic na siłę.
Glukozowa rewolucja Jessie zasady, dzięki którym możesz schudnąć i czuć się lepiej
Na koniec zostawiam rekomendacje Jessie, jeśli chodzi o żywienie! Pewnie większość jest znana i nie będzie zaskoczeniem. Niemniej zamierzam wdrożyć te zalecenia i sprawdzić, czy jakaś rewolucja mnie spotka. Może będzie to powód do napisania kolejnego posta na blogu. A poniżej taka pigułka – „glukozowa rewolucja Jessie zasady”
Proste i bezwysiłkowe sposoby na wysoki cukier po posiłku!
- przed jedzeniem wypij ocet jabłkowy/ winny zmieszany z wodą
Tylko proszę, nie przesadzaj z ilością octu w stosunku do wody.
Ja wybieram opcję ocet winny jako dodatek do zielonych przystawek. Tam niemal zawsze pasuje, pięknie uszlachetnia smak i działa, jak należy. Ale być może opcja z wodą jest idealna dla Ciebie.
- jedz, zachowując właściwą kolejność
Stosując się do zaleceń zaczynam od błonnika, a kończę na węglowodanach. Po drodze zahaczam o tłuszcz i białko. Czyli mamy pełny skład, niczego nie dyskryminuję. I to jest super!
- zacznij od zielonej przystawki
U mnie jest to zazwyczaj miks sałaty lodowej, masłowej, rukoli i gigantycznej ilości naci pietruszki. Skrapiam je oliwą, dodaję ocet winny. Oczywiście w tej zieleni nie może zabraknąć pomidorów, cebuli i czosnku. Ale Twoja kompozycja może być zupełnie inna.
- węglowodany w towarzystwie – nigdy solo
Teraz jem tak, że wszystko, co powinno wylądować na kanapce, ląduje w pierwszej kolejności w moim żołądku. Kanapkę (węglowodany) smaruję masłem i jem jako ostatnią pozycję w menu. I w tym miejscu pojawia się ten nieszczęsny banan z masłem orzechowym 🙂 Właśnie o to chodzi, że jeśli po niego sięgasz, to niech ma wejście w towarzystwie.
- wybierz deser zamiast słodkiej przekąski, a jeśli przekąska – to najlepiej wytrawna
Dla mnie to jest rada w punkt, bo nie jestem miłośnikiem słodkiego i niekoniecznie sięgam po przekąski. Jeśli mam się skusić na przekąskę, to musi być na słono lub pikantnie. Natomiast jak Ty lubisz słodkie, to zostaw sobie przyjemność na koniec dania głównego 🙂 Propozycje przekąsek znajdziesz w książce.
- liczenie kalorii nie zawsze się sprawdza
O tym najlepiej poczytać w książce … i samodzielnie wyciągnąć wnioski.
Owszem zdarza mi się sprawdzać kalorie, ale nie jestem na tym punkcie szczególnie zafiksowana. A Ty? Mam swoje kaloryczne grzechy. Najcięższym jest słabość do frytek i placków ziemniaczanych. Jeśli ich zjedzenie poprzedzone zieloną przekąską, rozgrzesza kaloryczność. To, czemu nie? Biorę to!
- cukier biały, czy brązowy – każdy jest cukrem, i nie ma zmiłuj
Okazuje się, że nie ma podziału na lepszy i gorszy 🙂
Doznałam totalnego odczarowania, jeśli chodzi o moje podejście do cukru. Nie używam go wiele na co dzień, bo to nie moja liga smaków. Niemniej, żyłam w przekonaniu, że miód jest czymś lepszym w stosunku do białego cukru. A tu takie rozczarowanie,…Pozostaje słodzić z umiarem, a najlepiej przerzucić się na nieprzetworzone owoce. Wiem, wiem, kawy i herbaty tak nie posłodzisz 🙂 ale Jessie ma pewne rozwiązania w swojej książce.
- jak dla mnie najważniejsza rada – rusz się człowieku!!!
To jest coś, o czy często zapominamy, albo zwyczajnie nam się nie chce. Mam sobie wiele do zarzucenia w tej materii. W ostatnich latach przełączyłam się z pracy fizycznej na biurową i zapłaciłam za to sporym balastem. Okazuje się, że zwyczajne pospacerowanie po posiłku daje niesamowite rezultaty. Zacznij od 20 minutowego spaceru. Nie jest to nawet odcinek serialu, czy podcastu.
Glukozowa Rewolucja, dieta czas start!
Pisząc ten artykuł, wdrażam zasady Jessie, ale bez spiny. Idę w ten glukozowy przewrót, ale drobnymi kroczkami. Jestem ciekawa, co się zmieni we mnie po kilku miesiącach. Jest mi dobrze ze świadomością, że społeczność Jessie jest tak liczna i że ma sukcesy. Moim celem jest zrzucenie niepotrzebny płaszczyk z grubą podszewką tłuszczu. A czas jest idealny na takie zmiany. Słońce, ruch, świeże warzywa. Coś wspaniałego!
A kiedyś myślałam, że diecie już wiem wszystko 🙂
- Chcesz dołączyć?
- Zostaw komentarz. Napisz, co o tym myślisz.
- Czy jesteś po lekturze Jessie „Glukozowa rewolucja”?
Autor: Dorota Hojda (Dseo.pl)
Odcinek podcastu Asi Wojsiad