Chłodnik z botwinki danie na upalne dni
W tym tygodniu przyjechała mama z pękiem warzyw z własnego ogródka. W przywiezionych tobołkach czekały na nas zielone eko – skarby. Szczypiorek, koperek, rukola, nać pietruszki, seler, ogórki, i ukochane przeze mnie młode buraczki. Lepiej być nie mogło, z zadowolenia stękał mój apetyt. W zasadzie dostarczyła nam wszystkich niezbędnych składników na chłodnik z botwinki, z jajem na twardo – rzecz jasna! Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy podziela mój entuzjazm na widok buraków, i to niezależnie od fazy ich rozwoju. Dla jasności przekazu dodam, że ciągle poruszamy się w obrębie warzyw, a nie synonimów chamstwa.
Buraki uwielbiam! A chłodnik z botwinki, to dla mnie rarytas wśród zup na upał.
W domu rodzinnym chłodnika nikt nigdy nie zapraszał na obiad. Raczej był czymś nieproszonym, czymś o czym można było poczytać w starej książce kucharskiej, albo w „Panu Tadeuszu”(?). Dla mnie w tamtych czasach, chłodnik brzmiał jakoś staropolsko, zaściankowo, po prostu – niesmacznie. Przez co miałam do niego tak niechętny stosunek. Aż pewnego dnia, moje uczucia do chłodnika zmieniły się radykalnie. A było to w upalne lato, kiedy prosto z pracy z centrum Krakowa jechałam na rowerze do stajni na Bielanach (okolice Lasku Wolskiego), by po krótkim odpoczynku wsiąść na swojego ukochanego konika. I tam, w tej stajni, po raz pierwszy w życiu dałam się skusić na chłodnik.
Prawdą jest, że głód, to najlepszy doradca smaku.
W tym wypadku było prawie tak, jak w tym słynnym powiedzeniu. Po skosztowaniu moje kubki smakowe zachłysnęły się w zachwycie, nad tym doskonałym zatopieniem lata w chłodnej zupie. Od tamtej chwili uwielbiam chłodnik i dziękuje Ani od Monologa (imię konia), że przywiozła go do stajni, jako poczęstunek. Gdyby nie głód, być może nigdy nie dałabym się namówić na chłodnik, i tkwiłabym gdzieś na prowincji smaków.
Co na chłodnik nam trzeba
- Pęczek botwinki
- 3 ogórki
- szczypiorek (wiązka)
- koperek (wiązka)
- można dodać rzodkiewkę – parę sztuk
- 1l kefiru
- czosnek 3-4 ząbki
- 2 cytryny (dla tych co wolą kwaśniejszy)
- sól
- pieprz
- cukier
- kostka rosołowa (ale nie ma takiej konieczności)
- jajo na twardo
Jak wykonać chłodnik z buraków (botwinka)
Buraczki odcinam od naci, myję, obieram, a następnie kroję w drobna kostkę. Łodyg nie wyrzucam, tylko oddzielam od liści. Kroję również w drobne, około centymetrowe odcinki. Z pozostałych „odpadów”, czyli liści, wybieram co ładniejsze egzemplarze i też drobno siekam.
Lubię jak chłodnik jest gęsty, „mięsisty”. A co za tym idzie, niewiele z pęczka buraków ląduje na kompoście. Zresztą hołduję zasadzie „0 waste” (nie marnujcie produktów – a zwłaszcza tych eko).
Pokrojone buraki i łodygi wrzucam do garnka i zalewam wodą, tak by przykryła warzywa i było jej jeszcze troszeczkę więcej (tak ciut ponad nie). Gotuję na wolnym ogniu. Dodaję kostkę rosołową. Kiedy warzywa są „al dente” (u mnie trwa to około 15-20 min), wrzucam liście buraczane i gotuję wszystko razem, ale nie dłużej niż 5 min.
Odstawiam do wystudzenia.
A w tak zwanym międzyczasie, obieram ogórki i szatkuje na tarce na średnich oczkach. Można je odcisnąć, ale ja tego nie robię. Dla szczęśliwców posiadających na stanie rzodkiewkę, informacja, że mogą ją zetrzeć/ skroić do ogórka.
- Siekam szczypiorek i koperek
- Obieram i kroje na cienkie plasterki czosnek
- Kiedy nasza botwinka jest już chłodna, dodaję przygotowane wcześniej składniki w dowolnej kolejności 😉
- Całość mieszam i dosmaczam: cukrem (ilość uzależniam od gatunku buraków) solą, pieprzem, sokiem z cytryny
- Chłodnik z botwinki dobrze jest odstawić na chwilę do lodówki, żeby smaki mogły się w nim dobrze rozejść
Przed podaniem gotuję jaja na twardo i siup na talerz 🙂
Smacznego kochani! Prawda, że chłodnik jest idealną potrawą na upał?!
Autor: Dorota Hojda (Dseo www.dseo.pl)